Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

Cmętarz zwieżąt - Stephen King [recenzja]

Wydanie z 2009, i 2012 r. Niełatwo jest recenzować tytana horroru. Niełatwo dlatego, że można czasem popaść w banał, trywializacje, uproszczenia a czasami powtórzenia, które to - być możne - przed nami wielokrotnie już napisano. Niełatwo również z tego powodu, że King to kolos, który wymaga dokładnego i dogłębnego poznania jego dorobku, by móc go gruntownie ocenić i przerobić potem na jakąś w miarę sprawiedliwą ocenę.  Ale można oczywiście obrać inną drogę, mniej wymagającą - oceniać zdroworozsądkowo. Wystarczy na moment porzucić w kąt nazwisko (o ile tak się da) i spojrzeć na czytaną książkę jako na historię, którą ocenimy według własnych kryteriów, jakbyśmy kompletnie nie znali autora. Oceńmy po prostu czy się nam ona podoba czy nie, oceńmy całość jako historię dobrze lub źle napisanej p(g)rozy. A potem wydajmy sąd sprawiedliwy zgodnie z tym, czego doznaliśmy.  Smentarz dla zwierząt aka Cmętarz zwieżąt Louis Creed wraz z całą rodziną (żoną Rachelą, córka Ellie, mały

Bielszy odcień śmierci, Bernard Minier [recenzja]

"Grudzień 2008 roku, dolina w Pirenejach. Wczesnym rankiem pracownicy elektrowni wodnej znajdują na górnej stacji kolejki linowej okaleczone ciało konia. Tego samego dnia młoda absolwentka psychologii obejmuje posadę w ściśle strzeżonym zakładzie psychiatrycznym dla przestępców, położonym w tej samej dolinie. W ciągu kilku dni okolicą wstrząsają kolejne zbrodnie. Śledztwo prowadzi komendant Martin Servaz, czterdziestoletni policjant z Tuluzy, znany ze swej przenikliwości i intuicji. Tym razem przyjdzie mu się jednak zmierzyć z wyjątkowo okrutnym i przebiegłym mordercą. Wkrótce okaże się, że bajkowe miasteczko ukryte wśród malowniczych pirenejskich dolin kryje mrożące krew w żyłach tajemnice. Czy będzie to dla Servaza początek koszmaru?" Po tym lapidarnym opisie wydawcy należy dodać i stwierdzić już na samym początku: jest zimno i mroczno, a klimat powieści jest niezwykle przejmujący. Chłód powieści oraz chłód samego miejsca akcji powodują, że kryminał czy

Drapieżcy, Graham Masterton [recenzja]

Zanim napisałem tę recenzję, sięgnąłem do sieci by spojrzeć co o książce piszą inni. Po pierwsze dlatego, że chciałem zweryfikować swoje odczucia co do przeczytanej powieści. Wiadomo, że nienasycenie czy niepewność jaką odczuwamy  powoduje w nas potrzebę uzupełnienia różnorakich braków. Po skończeniu Drapieżców poczułem właśnie owo nienasycenie, stąd moja potrzeba spojrzenia na innych, by się przekonać czy tylko ja mam wrażanie jakby czegoś autor nie dokończył, a być może jest do sąd zbiorowy nad Mastertonem i wszyscy zgadzamy się co do powieści. I co się okazało? Że jest to powszechny sąd zbiorowy i wiele osób podziela moje odczucia co do kilku ważnych rozwiązań fabularnych. Ale do istoty: otóż skończyłem czytać powieść z pewnym wahaniem czy oby na pewno dobrze ją odczytałem, a nawet jeśli tak, to czy wszystko skończyło się tak jak powinno w klasycznej opowieści? Wydaje się więc, że zarówno moje obawy co do zakończenia są mocno dyskutowane, jak również – wielu czytelników i f

Mucha, Jacek Skowroński [recenzja]

Do Muchy podchodziłem bardzo niepewnie i ostrożnie, a książka musiała przeleżeć niemal rok na półce, nim wreszcie po nią sięgnąłem. A sięgnąłem zupełnie przypadkowo, myślę, że padła ofiarą mojej ciekawości (chciałem zobaczyć ładną dedykację, którą wpisał sam autor), a trochę może z potrzeby przełamania niechęci do tego typu twórczości, ponieważ z zasady nie lubię literatury z gatunku kryminału, która stylizowana jest na powieść humorystyczną, albo powieść humorystyczną czy gawędziarską, kreowaną na kryminał. I bez względu na to co jest główną osią powieści – czy żarty przemieszane z wątkami kryminalnymi, czy kryminał przemieszany z dawką humoru, uważam takie połączenie za niejadalne. Kryminał, horror czy inny dreszczowiec winien w pełni realizować swoją poetykę, jaka jest mu przypisana i na zawsze dana – jestem wiernym wyznawcą tej zasady i nie lubię, jeśli dana powieść łamie konwencje, łamie schematy (mam na myśli nastrój, sposób budowania napięcia etc.), czy też łamie pewien tor,

Miasteczko Salem, Stephen King [recenzja]

Spójrzmy najpierw co o powieści pisze nasz polski wydawca (Prószyński): W prowincjonalnym amerykańskim miasteczku zaczynają dziać się rzeczy niepojęte i przerażające. Znikają bądź umierają w dziwnych okolicznościach dzieci i dorośli, jedna śmierć pociąga za sobą drugą. Czyżby Salem było nawiedzone przez złe moce? Kilku śmiałków, którym przewodzi mały chłopiec, wydaje im pełną determinacji walkę.  Miasteczko Salem, klasyczny horror Stephena Kinga, ukazało się po raz pierwszy w roku 1975. Demoniczna opowieść natychmiast przeraziła i oczarowała czytelników i stała się światowym bestsellerem. Doczekała się też dwóch ekranizacji.  W istocie ten choć lapidarny opis odzwierciedla to, co przez Kinga przed wieloma laty zostało napisane.  Miasteczko Salem  to klasyczna powieść grozy, horror w pełni znaczenia tego słowa i terminu; to kultowa już dziś powieść o wampirach, stanowiąca jedną z ważniejszych powieści o tej tematyce.  Jak to niezwykle często u Kinga, akcja powieści dzieje s

Dziecko ciemności, Graham Masterton [recenzja]

Najpierw spójrzmy na okładkę, by dowiedzieć się, o czym Dziecko ciemności  jest: Seria brutalnych zabójstw w centrum Warszawy jest zdaniem prowadzącej śledztwo policji, wywołana porachunkami gangów. Ofiarami okrutnego mordercy nazwanego przez prasę „Oprawcą” padają robotnicy zatrudnieni przy budowie nowoczesnego Hotelu Senackiego, a także przypadkowi mieszkańcy stolicy. Sara Leonard nadzorująca budowę hotelu sprowadza z Chicago emerytowanego policjanta Claytona Marsha, który ma wytropić zabójcę. Jego śledztwo przynosi zaskakujące rezultaty: w kanałach ściekowych miasta czai się przerażająca istota o genezie sięgającej trzynastego wieku, przywrócona do życia w okresie Powstania Warszawskiego. Prędzej czy później musi dojść do ostatecznej rozgrywki z potworem… Powiem tak: opis ten jest mało szczęśliwy z uwagi na zwyczajną niejasność, jaką wydawca wprowadza. Zacznijmy więc od początku i spróbujmy pewne fakty wyprostować.  Warszawa, lata dziewięćdziesiąte. W stolicy Polski