Spójrzmy najpierw co o powieści pisze nasz polski wydawca (Prószyński):
W prowincjonalnym amerykańskim miasteczku zaczynają dziać się rzeczy niepojęte i przerażające. Znikają bądź umierają w dziwnych okolicznościach dzieci i dorośli, jedna śmierć pociąga za sobą drugą. Czyżby Salem było nawiedzone przez złe moce? Kilku śmiałków, którym przewodzi mały chłopiec, wydaje im pełną determinacji walkę.
Miasteczko Salem, klasyczny horror Stephena Kinga, ukazało się po raz pierwszy w roku 1975. Demoniczna opowieść natychmiast przeraziła i oczarowała czytelników i stała się światowym bestsellerem. Doczekała się też dwóch ekranizacji.
W istocie ten choć lapidarny opis odzwierciedla to, co przez Kinga przed wieloma laty zostało napisane. Miasteczko Salem to klasyczna powieść grozy, horror w pełni znaczenia tego słowa i terminu; to kultowa już dziś powieść o wampirach, stanowiąca jedną z ważniejszych powieści o tej tematyce.
Jak to niezwykle często u Kinga, akcja powieści dzieje się w niewielkim miasteczku w stanie Maine do którego przyjeżdża (a właściwie powraca) pisarz, który jest silnie związany emocjonalnie z tym miejscem, bowiem spędził w nim swoje dzieciństwo…
Już na początku dowiadujemy się, że Ben jako chłopiec przeżył tu chwile grozy – w jednym z tajemniczych, stojących na wzgórzu domów znalazł wisielca. Owo traumatyczne przeżycie odcisnęło bardzo silne piętno w pamięci bohatera. Na tyle silne, dodajmy, że jako dorosły i dojrzały już mężczyzna postanowił zmierzyć się oko w oko z przeszłością, czy wręcz z widmem przeszłości i rozwiązać raz na zawsze problem. Lekiem, który pomóc ma przezwyciężyć doznaną krzywdę psychiczną ma być napisanie powieści, w której zrelacjonuje wydarzenia sprzed lat (terapia poprzez pisanie/spisanie doświadczeń).
Tak niewinnie rozpoczynająca się powieść stopniowo zamienia się w historię pełną grozy, zawikłań, zagadek, niewyjaśnionych zgonów, zaginięć, zaś główny bohater Ben Mayers, który w międzyczasie zakocha się w młodej i pięknej Susan, spotka podczas pobytu w Salem kilka osób z dawnych lat, będzie musiał się zmierzyć z tymi problemami, które – jak się okaże – będą nie lada wyzwaniem dla niedoświadczonego pisarza.
Miasteczko Salem to druga powieść Stephena Kinga (debiutował powieścią Carrie w 1974 r.). Znajdziemy w niej charakterystyczne dla pisarza elementy, motywy czy techniki konstruowania fabuły, które w pełni pozwalają nam wejść w świat przedstawiony, zapominając o tym rzeczywistym.
Powieść charakteryzuje, jeśli miałbym się pokusić o zwięzłość i konkretność, nie tylko ciekawa i wciągająca opowieść o wampirach, ale również doskonale zarysowana panorama (pod wieloma względami) małego amerykańskiego miasteczka, jak również ciekawy zestaw portretów psychologicznych bohaterów, zarówno pierwszo- i drugoplanowych. I, co moim zdaniem najważniejsze, to powieść napisana tak, że do pewnego stopnia jesteśmy w stanie (przy odrobinie swobody, w którą się uzbroimy i na jaką sobie pozwolimy) uwierzyć w wydarzenia, które King opisuje. Bo pisze on językiem naturalnym, swobodnym, nienapuszonym, a ta nieustanna kingowska maniera trzymania się bardzo blisko codzienności, codziennych problemów, przemyśleń, nazw, marek, nie pozwala nam uciec w fantastyczną, niestworzoną przestrzeń, lecz ciągle nam przypomina, że wydarzenia, choć nierealistyczne, dzieją się naprawdę.
I to właśnie - jak się okazuje - skuteczna metoda, by wywołać u czytelnika niepokój i zasiać w nim spory strach, który zapamięta na długo.
Strach, który nosi w sobie małe miasteczko Salem.
Komentarze
Prześlij komentarz