Przejdź do głównej zawartości

Skalpel - Tess Gerritsen [recenzja]

Okładka polskiego wydania
We wschodniej części Stanów Zjednoczonych w Bostonie (i okolicy) dochodzi o serii bardzo brutalnych morderstw. Ofiarami padają przypadkowe kobiety. Zabójca jest bardzo brutalny i bezwzględny. Stosuje on niezwykle odrażające metody torturowania i zabijania. A ofiary - kobiety - giną nie w samotności, gdzieś na pustkowiu, lecz we własnych domach, na oczach swoich mężów. Wszystko wskazuje na to, że zabójcę podnieca już nie tylko zadawanie brutalnych i śmiertelnych ciosów, ale podnieca go sam moment zabijania, który reżyseruje z doskonałą precyzją. Bostońska policja jest w szoku. Do walki z niezwykle brutalnym zabójcą przydzielona zostaje detektyw Jane Rizzoli - znana już doskonale czytelnikom poprzedniej książki Gerritsen. Jane szybko znajduje podobieństwo między obecnymi zabójstwami, a tymi dokonanymi ponad rok temu przez psychopatycznego zabójcę, który właśnie odsiaduje wyrok w pilnie strzeżonym więzieniu.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden mały szczegół, który skomplikuje dochodzenie - zabójca ów uciekł właśnie z więzienia.
Tymczasem sprawą serii zabójstw zaczyna się interesować FBI, a policjantom z bostonu zostaje przydzielony do pomocy tajemniczy agent federalny, który wydaje się niezwykle zaangażowany w śledztwo.
Druga książka Tess Gerritsen o losach policjantki Rizzoli to kolejny smaczny kąsek dla fanów autorki. Ale nie tylko dla ortodoksyjnych fanów, bo to również dobra strawa dla wszystkich żądnych wrażeń czytelników wszelkiej maści dobrych i sprawnie napisanych thrillerów. Fani nie tylko Tess, ale mrocznych i tajemniczych zabójstw powinni sięgnąć po tę książkę. Stanowi ona doskonałe uzupełnienie naszej elementarnej wiedzy o dochodzeniu, tropieniu zabójcy, o podążaniu za śladem kogoś, kto jest nieuchwytny... Ale i jest to porcja znów wielkich emocji, brutalności, a i trochę wiedzy medycznej. Bo tego autorce odmówić nie można. Owa precyzja z jaką ukazane i omówione sceny z sekcji zwłok (choć przyprawiają chwilami o  dreszcz na plecach) są przede wszystkim bardzo dobrymi obrazami kulisów pracy lekarzy medycyny sądowej i patologów. Zasługuje to na wielki plus.
Skalpel to dobra i jędrna powieść kryminalna, która wciąga nas bezlitośnie, niczym tajemniczy wir w jeziorze. W porównaniu do poprzedniej powieści Gerritsen - Chirurga jest nieco słabsza, wolniejsza i bardziej rozciągnięta w rozmaite sprawy poboczne, np romanse. Ale to i tak aż wiele nie umniejsza jej dobrej jakości.

Komentarze

  1. Brzmi interesująco, tytuł odnotowany w kajeciku (z dopiskiem, że część druga, bo z uporem maniaka zaczynam serie do środka o.0).

    Tak swoją drogą, czytałeś może serię z Davidem Hunterem od Becketta? Jeśli nie, polecam, mam wrażenie, że może Ci przypaść do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie znam z samych książek, ale znam i kojarzę nazwisko. dzięki za polecenie, na pewno kupię coś i poczytam.
      właściwie to od dawna myślałem, żeby coś wreszcie jego przeczytać.. ;-)

      Usuń
  2. Ciekawie, intrygująco...trzeba pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna godna uwagi książka Tess - widzę, że zagustowałeś w ten autorce:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata