Przejdź do głównej zawartości

Uciekinier - Stephen King / Richard Bachman [recenzja]

Przyszłość. Stany Zjednoczone Ameryki, rok 2025. Świat jest pogrążony w chaosie, brudzie, zanieczyszczeniu (trochę jak w Mad Maxie).
Ben Richard, buntownik i indywidualista, zmuszony jest do udziały w niezwykle niebezpiecznym widowisku telewizyjnym, by za zarobione pieniądze leczyć chorą na grypę córeczkę.
Zgłasza się do znanego i popularnego widowiska o nazwie Uciekinier.
Poddany zostaje niezwykle rygorystycznym badaniom fizycznym i psychicznym. Tylko nielicznym udaje się przejść zwycięzco przez to sito, zostają bowiem przyjęci tylko najlepsi. A warto, bo nagrodą jest (bagatela) - miliard dolarów!
Gdy wreszcie Ben zostaje przyjęty do gry, ma za zadanie... przetrwać przez miesiąc. Jest ścigany przez bezwzględnych morderców, którzy - w towarzystwie kamer telewizyjnych - mają schwytać Bena. W tej grze nie ma żadnych zasad. Może robić co chce, chować się w dowolne miejsca w całych Stanach. Byle tylko raz na jakiś czas przesyłał  do telewizji taśmę z informacją, że jest cały i zdrowy.
Czy uda się Benowi wygrać walkę z rozwrzeszczanym tłumem dzikich widzów, którzy spragnieni krwawych i brutalnych wrażeń, życzą mu śmierci? Czy uda mu uciec przed dobrze wyszkolonymi i bezwzględnymi bestiami, którzy pragną go rozszarpać na kawałki?

Ta dość wczesna powieść Kinga, obok Wielkiego marszu, stanowi pewien odłam w jego twórczości i opowiada o bezwzględnym świecie wytrąconym z równowagi, w którym tak naprawdę największą władzę sprawuje telewizja. To ona narzuca swoje zasady. Tylko ona może wszystko. Nie liczy się rząd, nie liczą się ludzie. Liczy się tylko rozrywka oraz ci, którzy nią rządzą. 
Telewizja to rozrywka. Brutalna, przepełniona przemocą. Najlepiej taką, w której pokazywana jest śmierć i ludzie zło. Tak, by zaspokoić pragnienia widzów.

Uciekinier jest przerażającą powieścią. Pod względem częściowo dobrze wykreowanego świata poddanego jednej, jedynej władzy telewizji, świata, który potrafi w nas wzbudzić niemały niepokój. Ale to też przerażająca powieść, ponieważ jest to książka niezwykle brutalna.

Szybka, dynamiczna akcja. Bez zbędnych opisów i rozwlekania akcji na setkach stron.

Bardzo trudno jest mi jednoznacznie ocenić tę powieść, ponieważ sięgając po nią, miałem w pamięci słynny film, który oglądałem kilkanaście lat temu. Słynna już rola Arnolda Schwarzeneggera jako uciekiniera dała mi pewne wyobrażenie o tej powieści. I o fabule. Tam jednak świat był bardziej zamknięty, sprowadzony do ucieczki w określonym terenie (chyba w jednym mieście), no a sama fabuła niezwykle hermetyczna.
Powieść jest jednak całkowicie innym bytem, którego nie da się porównać do filmu. To zupełnie dwie odrębne historię i sam nie umiem wyczuć która wersja bardziej mi odpowiada. Niewątpliwie i jedna, i druga dobrze realizuję wizję okrutnego świata.

Świetny kąsek na jeden lub dwa wieczory.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata