Przyszłość. Stany Zjednoczone Ameryki, rok 2025. Świat jest pogrążony w chaosie, brudzie, zanieczyszczeniu (trochę jak w Mad Maxie).
Ben Richard, buntownik i indywidualista, zmuszony jest do udziały w niezwykle niebezpiecznym widowisku telewizyjnym, by za zarobione pieniądze leczyć chorą na grypę córeczkę.
Zgłasza się do znanego i popularnego widowiska o nazwie Uciekinier.
Poddany zostaje niezwykle rygorystycznym badaniom fizycznym i psychicznym. Tylko nielicznym udaje się przejść zwycięzco przez to sito, zostają bowiem przyjęci tylko najlepsi. A warto, bo nagrodą jest (bagatela) - miliard dolarów!
Gdy wreszcie Ben zostaje przyjęty do gry, ma za zadanie... przetrwać przez miesiąc. Jest ścigany przez bezwzględnych morderców, którzy - w towarzystwie kamer telewizyjnych - mają schwytać Bena. W tej grze nie ma żadnych zasad. Może robić co chce, chować się w dowolne miejsca w całych Stanach. Byle tylko raz na jakiś czas przesyłał do telewizji taśmę z informacją, że jest cały i zdrowy.
Czy uda się Benowi wygrać walkę z rozwrzeszczanym tłumem dzikich widzów, którzy spragnieni krwawych i brutalnych wrażeń, życzą mu śmierci? Czy uda mu uciec przed dobrze wyszkolonymi i bezwzględnymi bestiami, którzy pragną go rozszarpać na kawałki?
Ta dość wczesna powieść Kinga, obok Wielkiego marszu, stanowi pewien odłam w jego twórczości i opowiada o bezwzględnym świecie wytrąconym z równowagi, w którym tak naprawdę największą władzę sprawuje telewizja. To ona narzuca swoje zasady. Tylko ona może wszystko. Nie liczy się rząd, nie liczą się ludzie. Liczy się tylko rozrywka oraz ci, którzy nią rządzą.
Telewizja to rozrywka. Brutalna, przepełniona przemocą. Najlepiej taką, w której pokazywana jest śmierć i ludzie zło. Tak, by zaspokoić pragnienia widzów.
Uciekinier jest przerażającą powieścią. Pod względem częściowo dobrze wykreowanego świata poddanego jednej, jedynej władzy telewizji, świata, który potrafi w nas wzbudzić niemały niepokój. Ale to też przerażająca powieść, ponieważ jest to książka niezwykle brutalna.
Szybka, dynamiczna akcja. Bez zbędnych opisów i rozwlekania akcji na setkach stron.
Bardzo trudno jest mi jednoznacznie ocenić tę powieść, ponieważ sięgając po nią, miałem w pamięci słynny film, który oglądałem kilkanaście lat temu. Słynna już rola Arnolda Schwarzeneggera jako uciekiniera dała mi pewne wyobrażenie o tej powieści. I o fabule. Tam jednak świat był bardziej zamknięty, sprowadzony do ucieczki w określonym terenie (chyba w jednym mieście), no a sama fabuła niezwykle hermetyczna.
Powieść jest jednak całkowicie innym bytem, którego nie da się porównać do filmu. To zupełnie dwie odrębne historię i sam nie umiem wyczuć która wersja bardziej mi odpowiada. Niewątpliwie i jedna, i druga dobrze realizuję wizję okrutnego świata.
Świetny kąsek na jeden lub dwa wieczory.
Komentarze
Prześlij komentarz