Przejdź do głównej zawartości

Harlan Coben - Tęskię na tobą [recenzja]

"Wędrówki w przeszłość mogą być niebezpieczne, a pewnych spraw lepiej nie ruszać. Powiedzcie to Kat Donovan! Detektyw nowojorskiej policji, której dziwnym zbiegiem okoliczności nadarza się okazja, żeby wyjaśnić i zamknąć dawne sprawy. Obie dotyczą najważniejszych mężczyzn w jej życiu – byłego narzeczonego, który porzucił ją dawno temu, i ojca, zamordowanego przed kilkunastu laty policjanta."
Kat to nowojorska policjantka, która przypadkowo odkrywa na portalu randkowym profil swojego byłego ukochanego - miłości swojego życia, mężczyzny swoich marzeń, wspomnień, który w niejasnych okolicznościach rzucił ją 20 lat temu. Zniknął, rozpłynął się, zapadł po ziemię, pozostawiając po sobie zranioną i do dziś niepogodzoną z tym wydarzeniem Kat. 
Cóż się więc stało, jak do tego doszło, że po latach los skrzyżował ich ze sobą? Czy uda jej się ponownie nawiązać kontakt z dawnym ukochanym, który początkowo zdaje się nie pamiętać kim ona jest?
Czy jego nagłe pojawienie się w życiu ma coś wspólnego ze zniknięciami, które mają miejsce w Nowym Jorku? Czy uda jej się odkryć tajemnicę okoliczności śmierci swojego ojca, świetnego policjanta, który wiele lat temu został zastrzelony przez jednego z wysoko postawionych gangsterów?
Wydaje się, że Kat, kobiecie wrażliwej, ale i niezłomnej jednocześnie, wszystkie ciężary spadają w jednej chwili na barki. Musi sobie poradzić z tym, aby pozamykać dawne niewyjaśnione sprawy.
Jest tylko jeden problem. 
Wszystkie sprawy się ze sobą łączą.

Najnowsza powieść Harlana Cobena z jednej strony zaskakuje, bo oto mistrz amerykańskiego kryminału, mistrz intrygi, wciąga nas w swój typowy dla siebie styl prowadzenia narracji w tak przemyślany i doskonały sposób, że - aż sam się sobie dziwie - poległem na dwa wieczory. Oddałem się całkowicie opowieści, mając początkowo złudzenie - jak Coben może nas czymś zaskoczyć? Jak może napisać [znów] coś dobrego?

Z drugiej strony Coben pokazuje, że jest pisarzem jednego stylu; oferuje znane nam już rozwiązania z poprzednich powieści, a jego naczelnym słowem kluczowym jest porwanie i tajemnicze zniknięcie. Tak, bo to przecież wizytówka jego twórczości, i gdyby ktoś chciał zdefiniować kiedyś Cobena, zamknąć jego twórczość w jednym zdaniu, musiałby się którym z tych ww. słów posłużyć. Trzecim mogłoby być słowo: dowcip (albo naciągana riposta), ale... Cobenowi uchodzi to trochę na sucho. Prawdą przecież jest, że bez względu na to jaka jest to powieść, w każdej autor próbuje nas swoimi dialogami kupić, rozśmieszyć, nawiązać z nami kontakt, mrugnąć (czasami nieudolnie) okiem.
Niektóre teksty są naciągane, niektóre faktycznie śmieszne, a niektóre i być może wywołują śmiech, ale chyba z politowania. Niemniej, większość głównych bohaterów są charakterologiczną satelitą komika połączonego z samotnym twardzielem, który jest wplątany w jakieś nieprzyjemne i niebezpieczne wydarzenia. 
Czyż nie?
Każdy z nich próbuje być śmieszny, próbuje być kimś, kogo powinniśmy polubić. Tak właśnie jest z Kat, tak było z innymi bohaterami.

Wracając jednak do powieści - Tęsknię za tobą to świetnie napisany kryminał; niezwykłe tempo, dość dobre dialogi, niesamowite zwroty akcji, niebanalne pomysły.

Jak dla mnie to Coben w najlepszym wydaniu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata