Przejdź do głównej zawartości

Otchłań zła - Maxime Chattam [recenzja]

Zacznę od opisu wydawcy:


Portlandzka policja odkrywa pozostawiane w głębi lasu lub w starych i zrujnowanych zabudowaniach okrutnie okaleczone ciała ofiar, zniekształcone po przeprowadzonych na nich tajemniczych rytuałach, noszące na sobie znaki kabalistycznego przesłania. Czyżby zabójca był kimś, kto powrócił z zaświatów? Czy chodzi o jakąś szczególną sektę, która okalecza ciała swoich ofiar, aby przeprowadzać dziwne i okrutne ceremonie? Co ma wspólnego poemat Dantego, przeklęta księga Necronomicon oraz… katalogi sprzedaży wysyłkowej?
Inspektor Brolin i młoda studentka psychologii usiłują wpaść na ślad mordercy przeszukując księgozbiory ezoteryczne, wiejski cmentarz i ukryte w lasach samotne domostwa. Jaką cenę będą musieli zapłacić za odkrycie przerażającego sekretu? Czy ich determinacja wystarczy, by położyć kres złu, któremu odważyli się stanąć na drodze?
Otchłań zła Maxime Chattama to pierwsza powieść otwierająca słynną już Trylogię zła, trzyczęściowe dzieło francuskiego pisarza młodego pokolenia. Rzeczy już niemal kultowej, łamiącej nudę i szablonowość w literaturze kryminalnej. I niby niczego takiego nie stworzył nowego, niby niczego nie wymyślił, czego by ktoś kiedyś nie napisał.
A jednak, paradoksalnie, aż trudno uwierzyć, że tak dobra powieść, skomplikowane i wielowątkowe, z taką masą szczegółów, z takim tempem i rozmachem napisała jedna osoba. Aż trudno uwierzyć, że Chattam skompilował wszystko to, co literatura kryminalna może mieć najlepszego i stworzył z tego dzieło niemal idealne. 
Otchłań zła to z krwi i kości (dosłownie i w przenośni) thriller najwyższej klasy. Powieść bogata jest nie tylko w doskonale skonstruowaną fabułą, ale posiada inne elementy, które powodują, że tę powieść trzeba uznać za bardzo dobrą. Jednym z nich jest niewątpliwie główny bohater Joshua Brolin, młody i były pracownik FBI od jakiegoś czasu pracujący w szeregach portlandzkiej policji. Znawca psychologii i profilowania, czyli obrazowania sylwetki zabójcy. Młody, zdolny, podobno przystojny, staje się idealnie odgrywać rolę wcielenia błyskotliwości w amerykańskim stylu. 
Druga ważna rzecz, to coś, bez czego thriller nie mógłby istnieć: napięcie. Ono właśnie uwydatnia niczym wzmacniacz muzyczny całą mroczną historię. Spina ze sobą, łączy, a potem - przy pomocy kilku chwytów, napina, byśmy czuli się jak uczestnicy owej historii. Byśmy sami czuli strach.
Szczerze mówiąc, nie przeczytałem ani jednej recenzji tej książki. Nikt mi jej nie polecił, od nikogo nie usłyszałem tego tytułu. Zwyczajnie nań natrafiłem przeglądając jakiś sklep internetowy i sam opis sprawił, że musiałem to poznać. 
I nie żałuję. Otchłań zła otwiera szerokie wrota mrocznego śledztwa, dusznych i wilgotnych lasów, tajemniczych znaków, symboli. I doskonałego dochodzenia prowadzonego przez charyzmatycznego inspektora. To książką, którą trzeba przeczytać. 
I wcale nie przesadzam.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata