Przejdź do głównej zawartości

Purpurowe rzeki - Jean-Christophe Grange

Malownicza górska Francja, gdzieś na styku z Alpami. Lodowa kraina skuta zmarzniętymi emocjami, chłodem ludzkich czynów i idei. Nieopodal miasteczka uniwersyteckiego Guernon zostają odnalezione pokaleczone zwłoki młodego mężczyzny. Ciało zawisło wysoko na skalnej ścianie. Sprawa zostaje przydzielona wybitnemu specjaliście, policjantowi z kryminalną i wręcz sadystyczną przeszłością, który został przysłany specjalnie z Paryża. Pierre Niemans próbuje zmierzyć się z tym trudnym i nietypowym śledztwem. Jak się okazuje, to dopiero początek okrutnych mordów popełnianych na mieszkańcach górskiego miasteczka. W tym samym czasie, niemal równolegle do toczącego się śledztwa, inny francuski policjant Karim Abdouf próbuje wyjaśnić zagadkę profanacji grobu chłopca, który zginął przed laty w wypadku samochodowym. Nieznany sprawca włamuje się do grobowca. Wszystko wskazuje na to, że to robota miejscowych skinów. Policjant szybko próbuje sprawdzić, jak, i dlaczego to zrobili. Jednakże po bardzo szybkim i niezwykle brutalnym przesłuchaniu okazuje się, że to nie oni stoją za zbezczeszczeniem grobu. Pozornie łatwe śledztwo powoli zmierza w zupełnie nieznanym i mało oczywistym kierunku. Wszystko się komplikuje, gdy drogi obu policjantów niespodziewanie się ze sobą zbiegają. Co łączy te dwie sprawy? 
Grange, francuski mistrz intrygi i mocnych thrillerów Purpurowymi rzekami udowodnił, że jest mistrzem tworzenia nietuzinkowych opowieści, a w opowiadaniu mrocznych historii, jest niemal niedościgniony. I tyle z recenzji, bo właściwie wszystko co chciałbym napisać, musiałoby zostać poprzedzone przymiotnikiem „doskonały”, „rewelacyjny”, „oryginalny”. Bo rzeczywiście Grange pisze bardzo dobrze. 
Główny bohater to z krwi i kości przesiąknięty kawał twardego charakteru. Drugi bohater również nie należy do przyjemniaczków, a nim pokazał, co potrafi, czytelnik poznał dobrze jego charakter i historię. A więc znów na plus.
Świetnie odrysowane miejsca, doskonały i praktycznie niepowtarzalny (w literaturze) klimat mroku, ziemna i gór. 
Motyw, śledztwo, dynamika... Wszystko pięknie skomponowane i wyważone.

Coś wspaniałego.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata