Przejdź do głównej zawartości

Frederick Forsyth - Akra Odessy [recenzja]

Akta Odessy to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i realiami historycznymi powieść sensacyjna, której akcja rozgrywa się w RFN w roku 1963 i skupia się na kulisach działań byłych oficerów SS, którzy przeżyli wojnę, a potem próbowali odnaleźć się (i działać) w powojennych - i wcale niełatwych - realiach. Niemiecki dziennikarz Peter Miller zapoznawszy się zupełnie przypadkowo z pamiętnikiem byłego więźnia obozu koncentracyjnego rozpoczyna prywatne śledztwo poszukując hitlerowskiego zbrodniarza wojennego Eduarda Roschmanna, byłego komendanta obozu w Rydze. Przy okazji prywatnego śledztwa dowiaduje się, że istnieje Organizacja Byłych Członków SS o nazwie ODESSA, która za wszelką cenę chroni prywatność swoich członków poprzez zmianę ich tożsamości, pomoc w znalezieniu pracy czy też nowego miejsca do życia. Dziennikarz zostaje wplątany w działania wywiadu izraelskiego mające na celu przerwanie współpracy między niemieckimi naukowcami a rządem Egiptu w dziedzinie technologii rakietowej i dowiaduje się, jak bardzo świat polityki, wojska i rządu może być skomplikowany, niejasny, a wręcz niemalże brudny i niebezpieczny.
Książka, choć napisana w 1972 roku, została w Polsce wydana dopiero w latach dziewięćdziesiątych, od razu stała się bestsellerem. Wokół książki narosło sporo kontrowersji, ponieważ autor nie bał się poruszać tematów niezwykle kontrowersyjnych, co więcej – i co najistotniejsze – w powieści dominują postaci i organizacje rzeczywiste, toteż nie dziwne, że wiele osób i organizacji w jakiś sposób musiało wyrazić swoje niezadowolenie.
Mimo związku z rzeczywistością, prawdą historyczną, książkę czyta się doskonale, ponieważ autor konsekwentnie utrzymuje opowieść w stylu sensacyjno-kryminalnym. Nie ma nużących i niepotrzebnych wtrąceń historycznych, które zakłócałyby nam lekturę. Całość jest doskonale wyważona. Prawda historyczna, opowiedziana głosem bohaterów, ich pamiętników, na moment nas zatrzymuje, lekko hamuje akcję, ale tylko po to, by jeszcze głębiej wprowadzić nas w historię, w ten brutalny i okrutny czas. Po to, byśmy lepiej i dogłębniej wniknęli w ducha tamtych czasów, byśmy lepiej zrozumieli motywy działania poszczególnych osób, byśmy wreszcie czuli się tak, jakbyśmy sami uczestniczyli w opisywanych wydarzeniach. Akta Odessy to obraz losów państwa niemieckiego, które musiało jakoś się pozbierać po klęsce drugiej wojny światowej, to dobrze odwzorowany stan społeczeństwa powojennego, problemów i trosk. To również dobra książka historyczna, szpiegowska i sensacyjna, która jest w stanie rozbudzić naszą ciekawość do powojennych losów nazistowskich zbrodniarzy. Co się z nimi stało, czym się zajmowali, dlaczego i jak się ukrywali przed organami ścigania? Oczywiście traktuje ona tylko o wybranym wycinku całego gigantycznego problemu ścigania zbrodniarzy, jednak pokazuje sugestywnie, jak bardzo było to utrudnione, a czasem wręcz niemożliwe.
Świetna i porywająca powieść.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata