Wrocławskie pismo Coś na progu stawia sobie coraz ambitniejsze cele i założenia. Początkowo pismo stworzone (marzec-kwiecień 2012 r.) by wypełnić tę ogromną lukę, jaka pojawiła się na polskim rynku prasowym, skupiała swoją uwagę na kryminale i horrorze (o czym łatwo można się przekonać spoglądając nie tylko na spis treści pierwszych numerów, ale również na samą okładkę: "Kryminał, horror, opowieści niesamowite"), tak od niedawna poszerzyła (a może przesunęła?) punkt swoich zainteresowań w kierunku niezbadanych jeszcze dobrze gatunków literackich, i w ogóle artystycznych. Dodam, że nie tylko niezbadanych, ale i mniej na polskim rynku znanych. O czym mowa?
By posłużyć się przykładem, ostatni numer pisma w całości poświęcony jest Cyberpunkowi. Co to jest cyberpunk, zapyta ktoś?
Jest on pewną "futurystyczną, dekadencką, fatalistyczną i pogłębioną psychologicznie wizją apatycznego, materialistycznego, zepsutego społeczeństwa, które nie odróżnia wolności od zniewolenia, żyje pod rządami korporacji, otoczone jest zaawansowaną technologią, którą dodatkowo wstrzykuje i wszywa w swoje ciała, a do tego jest dychotomiczne pod względem ekonomicznym"*. Cokolwiek to znaczy, nie jest to tradycyjny nurt w sztuce. Nie jest też tym, co powszechne i ogólnodostępne.
I własnie o tym jest najnowszy numer pisma. Zawiera on dość ciekawy artykuł o tym czym w ogóle jest cyberpunk (jego początki, znaczenie, osadzenie we współczesnej kulturze - film, książka itp.).
Dużo jest też o technologii, która wywiera duży wpływ na kształt współczesnego świata. A skoro jesteśmy przy technologii, to nie mogło zabraknąć artykułu poświęconemu maszynom (z punktu widzenia niebezpieczeństwa, jakie ich obecność w naszym życiu może wywołać). Dodatkowo, cała masa robotyki, robotów, cyborgów i innych cudacznych stworzeń, jakie wyprodukowała ludzkość (i tym samym kultura, rzecz jasna).
To, co mnie najbardziej ucieszyło, to spory dział poświęcony kryminałowi. Jest ciekawy artykuł o słynnym seryjnym zabójcy Zodiacu (tak, właśnie ten, którego historia została sfilmowana w 2007 roku), jest tekst o pierwszych bohaterach literatury kryminalnej...
I trochę jeszcze małych i interesujących niespodzianek.
Coś na progu jest bardzo ciekawym obserwatorem tego wszystkiego, co dzieje się trochę na uboczu naszej kultury literackiej, filmowej i komiksowej. Dzieje się sporo, tylko często się tego wprost nie dostrzega. Mamy pojęcie, że coś istnieje, ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że "tyle tego jest". I że doczekało się niemałych opracowań i obszernych omówień. Dzięki temu pismu nadrabiamy swoje wszelkie w tej dziedzinie zaległości.
Z technicznego punktu widzenia, Coś wciąż trzyma wysoki poziom, zwłaszcza pod względem graficznym. I estetycznym w szerszym rozumieniu.
Minusy?
Owszem, są. Brak notek biograficznych osób, które udzielają wywiadu (tak, nie każdy ma ochotę sięgać po internet i szukać kto to jest Marcin Przybyłek, a i tak z punktu widzenia dziennikarskiego tak zwyczajnie wypadałoby umieścić), jak również tych, którzy piszą felietony, no i wypadałoby parę słów napisać o redaktorach. Z naciskiem na parę...)
Polecam.
-----
* Coś na progu, nr 7, str. 3
By posłużyć się przykładem, ostatni numer pisma w całości poświęcony jest Cyberpunkowi. Co to jest cyberpunk, zapyta ktoś?
Jest on pewną "futurystyczną, dekadencką, fatalistyczną i pogłębioną psychologicznie wizją apatycznego, materialistycznego, zepsutego społeczeństwa, które nie odróżnia wolności od zniewolenia, żyje pod rządami korporacji, otoczone jest zaawansowaną technologią, którą dodatkowo wstrzykuje i wszywa w swoje ciała, a do tego jest dychotomiczne pod względem ekonomicznym"*. Cokolwiek to znaczy, nie jest to tradycyjny nurt w sztuce. Nie jest też tym, co powszechne i ogólnodostępne.
I własnie o tym jest najnowszy numer pisma. Zawiera on dość ciekawy artykuł o tym czym w ogóle jest cyberpunk (jego początki, znaczenie, osadzenie we współczesnej kulturze - film, książka itp.).
Dużo jest też o technologii, która wywiera duży wpływ na kształt współczesnego świata. A skoro jesteśmy przy technologii, to nie mogło zabraknąć artykułu poświęconemu maszynom (z punktu widzenia niebezpieczeństwa, jakie ich obecność w naszym życiu może wywołać). Dodatkowo, cała masa robotyki, robotów, cyborgów i innych cudacznych stworzeń, jakie wyprodukowała ludzkość (i tym samym kultura, rzecz jasna).
To, co mnie najbardziej ucieszyło, to spory dział poświęcony kryminałowi. Jest ciekawy artykuł o słynnym seryjnym zabójcy Zodiacu (tak, właśnie ten, którego historia została sfilmowana w 2007 roku), jest tekst o pierwszych bohaterach literatury kryminalnej...
I trochę jeszcze małych i interesujących niespodzianek.
Coś na progu jest bardzo ciekawym obserwatorem tego wszystkiego, co dzieje się trochę na uboczu naszej kultury literackiej, filmowej i komiksowej. Dzieje się sporo, tylko często się tego wprost nie dostrzega. Mamy pojęcie, że coś istnieje, ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że "tyle tego jest". I że doczekało się niemałych opracowań i obszernych omówień. Dzięki temu pismu nadrabiamy swoje wszelkie w tej dziedzinie zaległości.
Z technicznego punktu widzenia, Coś wciąż trzyma wysoki poziom, zwłaszcza pod względem graficznym. I estetycznym w szerszym rozumieniu.
Minusy?
Owszem, są. Brak notek biograficznych osób, które udzielają wywiadu (tak, nie każdy ma ochotę sięgać po internet i szukać kto to jest Marcin Przybyłek, a i tak z punktu widzenia dziennikarskiego tak zwyczajnie wypadałoby umieścić), jak również tych, którzy piszą felietony, no i wypadałoby parę słów napisać o redaktorach. Z naciskiem na parę...)
Polecam.
-----
* Coś na progu, nr 7, str. 3
Ech, póki co #7 nie zamawiam, dwa poprzednie leżą nieruszone :x Zgadzam się w 100% co do świetnej oprawy graficznej. Widać, że ten format służy wydaniu, można spokojnie inwestować w grafików i utrzymać dobrą jakość w całym zeszycie, nie jak w przypadku poprzedniego projektu Śmigla, który był imo kompletną porażką :/
OdpowiedzUsuńLśnienie? Faktycznie trochę porażka, ale dało się to czytać bez bólu ;-) Coś Na Progu mam tylko dwa pierwsze numery, z kolejnymi jakoś mi nie po drodze :-)
OdpowiedzUsuń