Przejdź do głównej zawartości

W otchłani Imatry - Aleksander Ławrow [recenzja]

Jest rok 1893. W pociągu Kolei Nikołajewskiej w tajemniczych okolicznościach umiera rosyjski milioner Jegor Pawłowicz Worobiow, który tuż przed śmiercią próbuje wyjawić córce mandżurski sekret jej rodu. W śledztwo natychmiast angażuje się Metody Kobyłkin – znany w całej Rosji detektyw, wielokrotnie porównywany do francuskiego Vidocqa. Z pozoru sympatyczny, starszy pan, w rzeczywistości jest śmiertelnie groźną bronią wymiaru sprawiedliwości. Wraz z zaufanymi agentami, Kobyłkin podejmuje się rozwiązania mrocznej zagadki rodu Worobiowów. Obfitujące w zwroty akcji śledztwo, odkrywa przed Czytelnikami kolejne zbrodnie, przenosząc bohaterów w coraz bardziej egzotyczne zakątki naszego globu...
W otchłani Imantry to pierwsza powieść Aleksandra Ławrowa wydana w języku polskim, choć została napisana (!) ponad wiek temu. Co spowodowało, że Ławrow, zdolny i błyskotliwy pisarz nie zagościł do tej pory na polskim rynku wydawniczym? Jakież to przeszkody napotkał ów pisarz, że polski czytelnik nie miał okazji i przyjemności poznania jego - jak się okazuje - świetnej twórczości? Trudno orzec jednoznacznie. Wiem jednak jedno: można śmiało na wstępie stwierdzić, że Ławrow to rosyjski odpowiednik Conan Doyla.
W otchłani... - stwierdzę od razu i bez owijania w bawełnę, to bardzo dobry kryminał, który czyta się doskonale, chwilami wręcz aż za dobrze. Fabuła, choć pozornie niewinna i niejasna, z każdą stroną staję się coraz bardziej szemrana, ciemna i zagmatwana. Zagłębiamy się przyjemnie w świat wielkiej, tajemniczej i majestatycznej Rosji z końca XIX wieku, dostojnych person, wielkich słów i zwrotów, dystyngowanych jegomościów - trochę jak z powieści Dostojewskiego. Oś fabuły skierowana jest wokół postaci głównej bohaterki, młodziutkiej i naiwnej Marii, która - otrzymawszy spadek po zamożnym ojcu - wpada w sidła wielkiego, ciemnego świata nieuczciwych ludzi, którzy wykorzystując jej niewiedzę i łatwowierność, próbują okraść ją z wielkich pieniędzy. Z dnia na dzień, zupełnie niespodziewanie i nieprzewidzianie, życie Marii - ze spokojnego i bezproblemowego - zostaje postawione do góry nogami. Osaczona niewidzialną pajęczyną układów, spisków i tajemniczych osób.
Książka nosi w sobie same przyjemne akcenty: bohaterowie, klimat, styl, język. Choć książka nie jest wybitna, bo do minusów można zaliczyć pewną przewidywalność (niestety trudno zaskoczyć dziś współczesnego czytelnika) jest bardzo klimatycznym kryminałem, który skutecznie oderwie nas od codzienności i wprowadzi nas w wir XIX-wiecznych zawiłych intryg.



Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu


Komentarze

  1. Szkoda, że zabrakło elementu zaskoczenia. Niemniej jednak bardzo zachęcająca recenzja.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata