Przejdź do głównej zawartości

Szczury - James Herbert [recenzja]

Szczury (1974 wyd. pierwsze, 1993 wyd. polskie) to jedna z powieści wchodzących już w niemal mityczną i legendarną serię horror wydawaną w latach 90 przez wydawnictwo Amber. I jedna z tych, dzięki którym już tamtych latach można się było zapoznać z twórczością tego bardzo dobrego, choć niestety zupełnie zapomnianego pisarza. A szkoda.
Fabuła powieści jest bardzo prosta. Londyn zostaje zaatakowany przez niebezpieczną odmianę wielkich szczurów. Wychodzą z niemal każdego brudnego i zapomnianego zakątka - ze ścieków, piwnic, czy innych kanałów i szczelin. Te bezlitosne bestie nie znają granic, zjadają wszystko to, co napotkają na swojej drodze. Grasują stadami. Sieją spustoszenie nie tylko wśród bezbronnych i zapomnianych bezdomnych, ale także wśród większych mas ludzi - w szkołach, oraz tam, gdzie człowiek zawsze czuje się bezpieczny - w swoich domach.
Nikt nie wie co się dzieje. Społeczeństwo jest zdezorientowane. Skąd pochodzą szczury? Jak się rozmnażają, no i dlaczego atakują ludzi?! Nikt, nawet pewna siebie policja nie jest w stanie zatrzymać te bezlitosne bestie, które żywią się wszystkim, zwłaszcza ludźmi. Straż pożarna ze swoimi sikawkami tylko na moment odstrasza gryzonie, które - schowawszy się na moment w suche miejsce - powracają jeszcze bardziej żądne ludzkiego mięsa. Kto i w jaki sposób wreszcie zakończy to piekło?
Szczury to powieść trzymająca w napięciu niemal cały czas. Nie ma zbędnych postojów (na co jestem uczulony), nie ma zbędnego gadania o niczym. Jest krótko, krwawo i bezlitośnie.
Czytelnik zaś przez Herberta został obezwładniony ilością sensownej i dobrze poprowadzonej akcji. A zakończenie, na szczęście, jest dość satysfakcjonujące. Na tyle, by można powiedzieć, że to dobra powieść. Jedna z tych, która spowoduje, że czas na jej przeczytanie, nie uzna się za zmarnowany.



Komentarze

  1. Ha, jedna z pierwszych powieści Herberta, jakie przeczytałam :D I wspominam bardzo pozytywnie, choć pamiętam piąte przez dziesiąte.
    Ale jaki tam zapomniany? Niedawno wyszła trzyodcinkowa ekranizacja "Crickley", w końcu pojawiła się kontynuacja z Ashem, pan Herbert działa na najwyższych obrotach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, w takim rozumieniu zapomniany, że niewiele się wokół jego osoby dzieje. a swego czasu Herbert był pisarzem tej klasy (w naszym rozumieniu) co Masterton, Koontz...
      a teraz gdyby spojrzeć na to jak Masterton jest wydawany, a wciąż jest, Koontz to samo, to nazwisko Herberta zeszło gdzieś na dalszy plan... :-)

      Usuń
    2. Też fakt. Niby ciągle wydawane są jakieś tam wznowienia którychś tytułów, ale Herbert z pewnością nie dostaje tyle uwagi na ile zasługuje, wielka szkoda :/

      Usuń
  2. Marzę o przeczytaniu tej książki. Muszę ją zdobyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co lepsze - ta książka ma też drugą część :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata