Przejdź do głównej zawartości

Upadłe anioły - Graham Masterton [recenzja]

Najnowsza książka Grahama Mastertona, autora który w zeszłym tygodniu przyleciał promować ją do Polski, to druga część o znanej już fanom pisarza irlandzkiej policjantce Katie Maguire. Ta młoda i atrakcyjna detektyw z Cork boryka się z poważnymi problemami we własnym życiu rodzinnym. W przededniu podjęcia poważnej decyzji, czy zrezygnować z rozwijającej się kariery w irlandzkiej policji i przenieść się do San Francisco wraz ze swoim narzeczonym Johnem, który w dobie kryzysu musi sprzedać odziedziczoną rodzinną farmę sprawy się komplikują.

Ponadto w diecezji Cork i Ross, gdzie w społeczeństwie zapanowały antyklerykalne nastroje wywołane przypadkami molestowania nieletnich przez księży, dochodzi do serii porwań i zabójstw księży. Policja niemal co dnia powiadamiana jest o znalezieniu kolejnych zwłok. I za każdym razem są one coraz bardziej brutalnie zbezczeszczone. Z taką sprawą irlandzka policja dawno nie miała do czynienia. Policjanci dowiadują się po pewnym czasie, że to kościół kryje w sobie pewne mroczne tajemnice sprzed lat, których ujawnienie być może pozwoli odnaleźć zabójców.
Książka Upadłe anioły do dobry kryminał, który powinien posmakować fanom nie tylko intryg kryminalnych, nie tylko fanom samego Mastertona (jako lektura obowiązkowa), ale wszystkim tym, którzy lubią czytać o mrocznych i głęboko skrywanych tajemnicach kościoła (bo to po prosu się dobrze czyta), oraz tym, którzy lubią trzymać w ręku silnie oddziałującą na wyobraźnię brutalną powieść. Bo taką właśnie rzecz serwuje nam autor.
Przyzwyczaił nas on przez lata do rzeczy brutalnych, do wysokiego stopnia masakry, czy wręcz scen niemal makabrycznych. Tu wystarczy wspomnieć chociażby brutalny Rytuał, Czarnego anioła czy chociażby Bonnie Winter. Ta krótka lista w żaden sposób nie wyczerpuje tematu, ale w tych książkach stopień masakry - co tu dużo mówić - jest bardzo wysoki. I tego samego możemy się spodziewać po Upadłych aniołach, książce, w której będziemy świadkami zadawania wyrafinowanych tortur, w których liczy się tylko jedno - zadać możliwie jak najwięcej bólu i cierpienia. Zabójcy z każdą kolejną ofiarą stają się coraz bardziej pomysłowi, a policja zachodzi w głowę kto i dlaczego morduje irlandzkich duchownych.
Tej właśnie części książki (ból, sceny zabójstwa) Masterton poświęcił dużo uwagi, jeśli nie najwięcej.
Co jeszcze powinno nam smakować i z czym jeszcze będziemy mieć do czynienia? Na pewno z kulisami dochodzenia (choć fani rasowych kryminałów mogą czuć niedosyt), z dobrymi scenami erotycznymi (w końcu to Masterton, więc nie ma co liczyć, że takowych nie będzie), oraz ciekawą bohaterką - Katie, która na boku wszystkich trudnych spraw, musi poradzić sobie z własnym życiem. Trudnym i wciąż niepoukładanym.
Jeśli miałbym napisać o zastrzeżeniach, to mam dwa: masa nazw marek (od Blackberry po Tesco). A druga rzecz, znaczenie poważniejsza, to zakończenie. Pozostawia ono bowiem pewien niedosyt, trochę zdziwienie, i trochę zaskoczenie. A u bardziej poważnych i wyrafinowanych czytelników może wywołać nawet uśmiech.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata