
W tym
samym czasie Lily decyduje się skorzystać z usług podejrzanego, choć rzekomo
skutecznego prywatnego detektywa. Początkowo niechętnie podchodząca do tego
pomysłu zdesperowana kobieta decyduje się na współpracę. On zaś poznaje Lily z
tajemniczym Indianinem, który gwarantuje odnalezienie dzieci przy pomocy
skutecznego i bezwzględnego indiańskiego ducha Wendigo. Cenę, jaką musi
zapłacić, jest oddanie Indianinowi świętej ziemi leżącej nad jeziorem Mysery,
która kiedyś należała do Indian.
Oferta
tajemniczego i przekonującego Indianina brzmi tyleż kusząco, co podejrzanie.
Lily ostatecznie decyduje się na współpracę.
Wendigo
podąża za śladem dzieci... W tym przypadku, to on
jest
sprzymierzeńcem białego człowieka,działa na jego polecenie. Co jednak jest w stanie zrobić niebezpieczny i
bezwzględny duch lasu, jeśli zleceniodawca (a właściwie zleceniodawczyni) nie wywiąże się z
zobowiązania i zignoruje warunki umowy?
Wendigo
(wym. łendigo) to klasyczna powieść Mastertona, która realizuje znaną i
opracowaną poetykę horrorów przez tegoż autora. Nie ma co ukrywać, jest to sprawnie napisana książka. Czy to, że pisarz
podąża pewnym schematem to zarzut i czyni tę książkę mało atrakcyjną? W tym przypadku uważam, że nie.
Owszem, nie ma się co spodziewać rewelacji, nie ma co żądać nowatorskich rozwiązań, zaskoczenie. Jest dobrze, bo choć schemat
sprawdzony i trochę już znany, ale bardzo dobrze zrealizowany. Postaci dobrze wyważone, autor nie każe poznawać nam trzeciorzędnych i zbędnych historii życia bohaterów, są one wyraziste i dość czytelne.
Czego chcieć więcej? Jeśli nastawiamy się, że horror ma zaspokoić naszą potrzebę oderwania się od rzeczywistości i wejścia w sprawną historię grozy, to Wendigo na pewno spełni nasze oczekiwania. W jeden lub dwa wieczory.
Mnie też się podobała. Szału nie było, ale poczytać można.
OdpowiedzUsuńTypowe mastertonowskie czytadło ;) Nic specjalnego, ale w sumie całkiem przyjemna lektura. Wspominam dość dobrze, ale na pewno do żadnej powieści Mastertona nie wrócę.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam akurat tej jego pozycji. Z Mastertonem mam tak, że o wiele bardziej podobają mi się jego thrillery niż horrory. Nie wiem, czemu, ale wydaje mi się, że w dreszczowcach lepiej się czuje.
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs u mnie
http://horror-buffy1977.blogspot.com/2012/07/zabawa.html