Przejdź do głównej zawartości

Bastion - Stephen King [recenzja]


Stany Zjednoczone atakuje bardzo silny i szybko rozwijający się wirus. A wszystko zaczyna się od pojedynczej ofiary – choroba zaraża żołnierza, który pracował w tajnej jednostce wojskowej. Zdając sobie sprawę, że rozprzestrzenienie się wirusa może zabić jego i jego rodzinę, postanawia czym prędzej uciec z zarażonego terenu, w nocy, byle dalej. Porzucają wszystko i uciekają przed siebie w głąb Stanów. Tym oto sposobem mężczyzna zaraża również swoją partnerkę oraz dziecko. Potem łańcuch wirusa rozprzestrzenia się w galopującym tempie, dalej, i dalej...
W konsekwencji ginie większość społeczeństwa; ludzie umierają w domach, na ulicach, w samochodach, w pracy. Giną niemal wszyscy mieszkańcy wielkich miast, wsi i miasteczek. Śmierć pojawia się wszędzie tam, gdzie dotrze niewidzialny i bardzo niebezpieczny wróg – epidemia supergrypy. Bo tak właśnie ów wirus został nazwany przez rząd i władzę, nim ci również stali się jej ofiarami.
Bardzo niewielka część społeczeństwa (nazwałbym ich wybrańcami) unika zarażenia. Żyją normalnie. Nie chorują, nie słabną, nic im nie dolega. Jedyną tragedią, jaka ich spotkała to widok, na który byli narażeni – wszędzie na swojej drodze napotykają trupy. W domach, urzędach, sklepach. Jedyne co muszą zrobić, to przetrwać. Wydawałoby się, że zadanie banalne. Drugą tajemnicą ich przetrwania, to to, że wszyscy oni śnią nocą ten sam sen, a właściwie sny - raz wzywa ich do siebie stara Murzynka (dobro), a innym razem Mroczny Książe. Każdemu, kto przetrwał ów kataklizm, epidemię, śni się to samo. Każdy z nich musi teraz wybrać drogę, którą będzie podążać. Musi wybrać między dobrem, a złem. 
Po niemal całkowitym spustoszeniu, jaką wyrządziła supergrypa musi odrodzić się na nowo społeczeństwo, społeczeństwo zorganizowane, sprawne, gotowe do podjęcia na nowo odbudowy tego, co zostało utracone.
I tak oto poznajemy przez te ponad 1100 stron losy poszczególnych bohaterów, którzy zmierzają ku swojemu celowi. Jedni idą za głosem starej Murzynki (za Bogiem), inni za Mrocznym Księciem (diabłem).
Czym jest więc tytułowy bastion? To grupa czterech wybrańców (którzy są po stronie Dobra), których wybrał sam Bóg, by zmierzyć się ze Złem, jakie odrodziło się po gigantycznej epidemii, i jaka wyniszczyła niemal całe społeczeństwo. To kilu mężczyzn, którzy mają unicestwić nadprzyrodzoną istotę, Mrocznego Księcia, Człowieka Odległych Mil, który przybrał ludzkie kształty i rządzi w Las Vegas. To on jednoczy wokół siebie ludzi, którzy przeżyli epidemię; ludzi złych, bezwzględnych, którzy są w stanie oddać swoje życie, by jemu służyć. I czynić zło.
Bastion to najdłuższa powieść Kinga. Zdecydowanie to nie horror, ani też nie jest to powieść z gatunków pogranicznych, lecz dzieło, w którym autor snuje wizję świata (Ameryki) po wyginięciu większości społeczeństwa, tego, jak się owo społeczeństwo odradza (stopniowo), tworząc i organizując znów strukturę władzy, różnych podziałów, obowiązków oraz odbudowy tego, co zostało zniszczone. 
Powieść pełna elementów fantastycznych, nadrealistycznych, czasem wręcz aż niemożliwych. Ale to tylko fikcja. Fikcja, w której kingowski styl i sposób opowieści został doprowadzony do zenitu – tutaj kumulują się wszystkie wady i zalety jego pisarstwa, ponieważ te grubo ponad tysiąc stron to nie tylko czysta akcja, ale masa odwołań, przypowieści, muzyki (tak!), anegdot, czy innych historyjek, której składają się na całość.
Bastion, by podsumować to jednym zdaniem, to opowieść o niebezpieczeństwie, jakie niesie za sobą przechowywana w bazach wojskowych broń biologiczna, to opowieść o przetrwaniu, o wędrówce, o tworzeniu się nowego społeczeństwa, o miłości, o religii, o Bogu, o złu… to powieść wielowarstwowa, którą można czytać na kilka sposobów – a każdy z nich, każdy ze sposobów odczytania sensu powieści jest dobry.
Książce tej nie brakuje niczego. 


G. Kucharczyk

Komentarze

  1. Jak ciekawostkę dodam, że książka (wydanie najnowsze, Albatros 2011) zawiera jedną literówkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zacząłem ją czytać, ale to nie jest książka na rok szkolny, pełen popraw, sprawdzianów i kartkówek, a w wakacje w bibliotece jej brak... to niesprawiedliwe. Muszę ją przeczytać.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na allegro ostatnio ktoś wystawił 4 sztuki nowe, w stosunkowo dobrej cenie, jak na to wydanie ;)

      Usuń
  3. Ehh, jedna z moich ulubionych pozycji Kinga, do której często wracam., Co tu dużo mówić: mistrzostwo świata i tyle:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest to bardzo specyficzna książka, pisana stylem innym od reszty, sam autor mówi za siebie. Polecam tym, którzy lubią dłużej zastanowić się nad zdarzeniami. Zdecydowanie nie jest to książka na jeden czy dwa wieczory.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata