Przejdź do głównej zawartości

COŚ na Progu nr 2 [recenzja i przegląd]

Coś na Progu, nowy dwumiesięcznik, który miałem przyjemność recenzować niedawno, gruntuje i umacnia swoją pozycję. Pozycję, która choć nowa, świeża, nieustabilizowana, staje się powoli, na naszych oczach, coraz silniejsza. Gratulacje.
Nowy numer otrzymałem dwa dni po tym, jak redakcja oficjalnie potwierdziła, że pismo własnie trafiło na pocztę. i zmierza w naszym kierunku. Byłem jednym ze stu pięćdziesięciu szczęśliwców, którzy zamówili numer jako pierwsi, więc otrzymałem gratis mały upominek od redakcji. 

Drugi numer poświęcony jest literaturze w stylu retro. O tym, czy tematyzacja numerów stanowić będzie linię już stałą, tego nie wiadomo. Póki kolejny numer ukazuje się wraz z tematem dominującym, co w pewnym sensie, jest dobrym rozwiązaniem. Gorzej natomiast, gdy dany temat nie przypadnie mam do gusty, i wówczas będziemy narażeni na ocenienie numeru jako "nieciekawego". Znając jednak kreatywność redakcji, nie sądzę, by do tego dopuścili. 
Wypunktuje co ciekawego znajdziemy w numerze:
- opowieść Clive'a Barkera o tym jaki wpływ na jego twórczość (i życie) miała proza E.A.Poego
- fantastyka w Młodej Polsce
- moda na retro
- cycki + kły = vampirella 
- zabawa w Mocka (o bohaterze kryminałów Marka Krajewskiego)
- o początkach zbrodni w literaturze (rzecz jasna w literaturze nowoczesnej, licząc od XIX)
- Sherlock Holmes (fenomen wielkiego detektywa, ojca wręcz detektywów literackich z różnych punktów widzenia)
- druga część wywiadu rzeki z medykami sądowymi, tym razem specjaliści podejmują temat  oględzin zwłok 
- o tajemniczej śmierci Poego kilka słów
Bentley Little, sylwetka i sława amerykańskiego autora literatury grozy
- jest i doskonały kącik o tym czym tak naprawdę jest literatura grozy... czyli przegląd najważniejszych słów, definicji i formuł jakie padły z ust różnych osób na temat literatury grozy. czy udało się ją zdefiniować? odsyłam do tekstu
- jest sympatyczny felieton Marcina Wrońskiego
Nie jest to oczywiście kompletny przegląd, a jednie moje subiektywne spojrzenie na rzeczy najciekawsze. Nowy numer CNP to znów doskonała dawka dobrej (i większej, bo liczy on 104 strony) literatury o literaturze grozy. To rzecz na poły naukowa i eseistyczna. To dobra dawka i uzupełnienie wiedzy o naszym ukochanym gatunku. To również, po trzecie, wreszcie (C)oś dobrego do czytania, co urozmaica nam samą literaturę. 
Coś na Progu warto mieć i czytać. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg. Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu. Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku d

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne sądy? Trudno. Postanowiłem po lata