Przejdź do głównej zawartości

Demony Normandii - Graham Masterton [recenzja]

Do niewielkiej miejscowości Pont D'Ouilly położonej w ciemnej i zimnej Normandii przyjeżdża Amerykanin, który jest kartografem zajmującym się przygotowywaniem map do książki poświęconej II wojnie światowej. Podczas przejażdżki po okolicy na jednej z wąskich i krętych dróżek dostrzega stary i zardzewiały czołg.
Od miejscowych dowiaduje się, że czołg stoi w tym miejscu od czasów zakończenia II wojny światowej. Nikt w tym czasie nie miał odwagi go ruszać, zbliżać się do niego, ani tym bardziej - próbować go otwierać, bowiem - co pamiętają najstarsi mieszkańcy - czołg został celowo porzucony w tym miejscu, a właz do wnętrza został zaspawany. Sprawa zaczyna intrygować przybysza, który porzuca w kąt myślenie o sporządzeniu mapy i za wszelką cenę próbuje poznać tajemniczą historię czołgu.
Jak zdołał się dowiedzieć o miejscowego gospodarza oraz jego córki, według pogłosek, czołg przynosi pecha - ludzie w pobliżu umierają gdy tylko się do niego zbliżą, mleko kiśnie, a z samego wraku dochodzą dziwne odgłosy. Co więcej, istnieją świadkowie którzy dawno temu widzieli oddział wojskowych, gdy ci przy pomocy duchownych (ich zaklęć i modlitw) zamknęli w nim... demona.
Główny bohater - Daniel McCook - zaintrygowany usłyszaną historią postanawia dowiedzieć się nieco więcej na temat tajemniczego czołgu. W tym celu pozyskuje na jego temat informację od miejscowego księdza, który okazuje się, wie na jego temat bardzo dużo. Ten jednak przestrzega go przed zbliżaniem się do maszyny, bowiem jest w niej zamknięty jeden z niebezpieczniejszych demonów, biorący udział w czasie bitwy o Normandię.
Daniel za wszelką cenę próbuje odtworzyć historię czołgu, pochłaniając się całkowicie tej sprawie. Wszystkie głosy na temat zamkniętego w nim demona okazują się prawdziwe.
Pewnego dnia wpada na pomysł, że najlepszy rozwiązaniem i uwolnieniem ludzi od ciążącego problemu będzie otwarcie czołgu i wypędzenie mieszkającego w nim demona.
Tyle na temat treści. Przejdźmy do lapidarnej oceny.
W żadnym wypadku nie zamierzam owijać w bawełnę i bronić Mastertona i powiem wprost, że książka do najlepszych nie należy. Więcej, książka jest słaba, choć na uwagę zasługuje jedynie - i to jedyna rzecz która ją broni - ciekawy pomysł. Bo ten jest naprawdę dobry - cóż innego bardziej może nas wciągnąć jeśli nie opowieść, że w dzieje II wojny światowej zaangażowano okrutne i bezlitosne demony, które zdecydowały o zwycięstwie jednej z ważniejszych bitew, a potem zamknięto jedną z tych okrutnych bestii w starym czołgu? Cóż bardziej rozbudzającego ciekawość i wyobraźnie, jak nie zmieszanie wątków historycznych z nadprzyrodzonymi?
Drugą rzeczą wartą uwagi jest dobrze narysowana, choć za skąpo jednak, okolica: mroczne i zimne zakamarki okolicy Normandii, nad którą wisi widmo nieznanego czołgu, w którym straszy. Na tym kończą się zalety tej krótkiej książki.
Zganić Mastertona należy za: bardzo powierzchownych bohaterów, których cel i sens działania jest naprawdę bardzo niedopracowany (nie bardzo wierzyłem, że bohaterowie - mieszkańcy -  tak bardzo bali się czołgu, nawet bali się wręcz o nim myśleć, po czym - gdy tylko pojawił się śmiałek z Ameryki - porzucili w kąt wszelki strach... i pomogli mu otworzyć czołg; dalej - za dość mało przekonujące zakończenie, bardzo skąpe opisy, jak również za słabe dialogi. Po prostu słabe i nieprzekonujące.
Książkę uważam co najwyżej za przeciętną, choć mającą w sobie duży, ale niestety niewykorzystany potencjał. 

A szkoda, bo mógłby to być naprawdę doskonały horror. 
 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Graham Masterton - Manitou [recenzja]

Wracamy do korzeni, czyli tam, gdzie ukształtowało się całe - jak się okaże później fantastyczne - pisarstwo Grahama Mastertona. Przyjrzyjmy się jego pierwszej powieści, która została wydana w 1975 i od razu wywołała zachwyt krytyków. Nie dziwne. To właśnie ona doskonale pokazuje i wyznacza niejako cały charakter pisarstwa Mastertona. Jego kolejne książki właśnie na takim schemacie będą się opierać. I jeżeli ktoś, kto chce rozpocząć przygodę z tym pisarzem zastanawia się od czego zacząć, to chyba nie muszę dodawać, że powinien właśnie od tej powieści.  Książkę Manitou po raz pierwszy czytałem około dziesięciu lat temu i wspominam tę lekturę bardzo dobrze. Książa zrobiła wówczas na mnie ogromne wrażenie. I to dzięki niej właśnie uznałem, że Masterton to pisarz, którego twórczość chcę poznać. To ona zawróciła mi tak mocno w głowie, że od tamtej pory Mastertona uważam za mistrza literatury grozy. Trochę subiektywnie i naiwnie, a może i przedwczesne ...

Stephen King - Chudszy [recenzja]

Ostatnio w moje ręce wpadła niewinnie wyglądająca powieść Stephena Kinga Chudszy. Powieść, którą napisał jeszcze w czasach, gdy posługiwał się pseudonimem Richard Bachman (tutaj dodam, że pod tym pseudonimem opublikował kilka powieści, w tym chociażby: Wielki Marsz, Regulatorzy, Blaze, Uciekinier...). Powieść została wznowiona przez wydawnictwo Albatros w nowej szacie graficznej całej (zapowiadanej) serii. Fabuła początkowo mało wciągająca, wcale nie wróży niczego dobrego, ani też nie zachęca do dalszego czytania. I jak się okazuje - bardzo można się zwieść i szybko wpaść w miłą pułapkę zastawioną przez autora. Bo, jak się okazuje, fabuła i sam pomysł na powieść jest doskonały: otóż (odtąd dane wydawcy) Billy Halleck nie ma specjalnych powodów do narzekania. Jako wzięty adwokat z każdą sprawą zarabia coraz więcej. Sprawdza się jako mąż i ojciec. Ma wygodny dom i kochającą rodzinę. Jedyne, co go naprawdę trapi, to poważna nadwaga grożąca zawałem serca. Pewnego dnia, wracając z wystawn...

TESS GERRITSEN - SEKRET, KTÓREGO NIE ZDRADZĘ - RECENZJA

Kiedy dowiedziałem się, że moja ulubiona autorka kryminałów oraz thrillerów (w tym medycznych) napisała kolejną część z udziałem dwóch, fantastycznych bohaterek bostońskiej policji oraz specjalistkę z zakresu medycyny sądowej - niezastąpiony kobiecy duet - to pomyślałem, że muszę tę książkę przeczytać. Cóż, przeczytałem, zamknąłem ostatnią stronę, okładkę i... Jakie pojawiły się w mojej głowie myśli? Jane Rizzoli i Maura Isles w swoim życiu widziały niemal wszystko. Można by się spodziewać, że nic ich nie zaskoczy, a jednak tym razem miejsce zbrodni nie przypomina niczego, z czym kiedykolwiek miały do czynienia. Bez wątpienia leżąca na łóżku młoda kobieta jest martwa, choć na pierwszy rzut oka wygląda tak, jakby właśnie drzemała. Jest jednak drobny szczegół… Zabójca pokusił się o makabryczny żart, umieszczając gałki oczne ofiary na jej dłoni, co niepokojąco przypomina kadr rodem z produkowanych przez nią horrorów. Bardziej przerażające od samego widoku jest jednak to, że zapytana ...